Wylądowaliśmy o 15:50 czasu singapurskiego ( + 6 godzin),
Na szczęście nasze bagaże przyleciały razem z nami i znaleźliśmy je na taśmie, trochę się tego obawialiśmy po ostatniej wyprawie.
Szczęśliwi wyruszyliśmy do punktu z informacji gdzie bardzo mila starsza pani, wytłumaczyła nam dokładnie jak mamy dojechać do naszego wcześniej zarezerwowanego hostelu. Mieliśmy kilka opcji dostania się do centrum, ale wybraliśmy metro (MRT).
Musieliśmy kupić karty miejskie EZ-links za 15S$ (ok. 30zł) za osobę. Nowa karta jest naładowana 10S$ na przejazdy.
Przejazd z lotnika do stacji, Bugis która jest koło naszego hostelu zajęła nam 20min i z karty ściągnęło nam 1,50S$ (taxi kosztowała 30S$) Po wyjściu z metra przeszliśmy przez jakieś centrum handlowe i po wyjściu na ulice od razu zobaczyliśmy szyld naszego hostelu. Bardzo się ucieszyliśmy, że poszło nam tak gładko. Już mieliśmy wizje jak chodzimy po mieście w tym mega upale z plecakami i szukamy hostelu. A tu wszystko zakończyło się ok :)
Nasz hostel Cozy Corner Guest House leży przy głównej ulicy North Bridge Road w centrum miasta.
Dobrze, że nie mieliśmy rezerwację, przed nami grupka osób odeszła z kwitkiem bo nie było już wolnych miejsc. Przed zapłaceniem chcieliśmy zobaczyć nasz pokój.
Powiem szczerze, ze nie jest taki zły :) to co, że nie ma okien :) przynajmniej nie będzie nas słońce rano razić i jest w miarę chłodno :) ważne ze ma klimę bo bez niej było by ciężko. W naszym bunkrze jest tylko łóżko, stolik oraz krzesło.
Na kolacje poszliśmy do pobliskiej ulicznej chińskiej knajpy gdzie można było zjeść smacznie, dużo i za jedyne 3S$.
Pospacerowaliśmy trochę po okolicy, ale jet lag daje o sobie znać, wiec wróciliśmy do hostelu żeby zaplanować jutrzejszy dzień i porządnie się wyspać.
Już „pospaliśmy”, po przestawieniu czasu jeszcze nie doszliśmy do siebie. W nocy nie mogliśmy w ogóle zasnąć. Ten pokój ma taki fajny azjatycki klimacik, a ściany takie, że słuchać przez nie wszystko, samochody na drodze, ludzi na korytarzu.
Klima chodzi tak głośno, ze można dostać szalu, ale po chwili już się przyzwyczajasz i jest lajcik :)
Tak na dobra sprawę to spaliśmy od 4 do 7 rano ? teraz idziemy na miasto.