Wczoraj zobaczyliśmy w agencji NKS, że autobus do Cameron Highland odjeżdża codziennie o 16:30, ucieszyliśmy się bo po powrocie z dżungli zjemy obiad i wyjedziemy z tej wioski.
O 5:30 obudziły nas śpiewy nawołujące do modlitwy z pobliskiego meczetu, które trwały z 20 min i były naprawdę głośne.
Rano wymeldowaliśmy się z hostelu. Zostawiliśmy w recepcji plecak i udaliśmy się na wyprawę po dżungli. Po przypłynięciu łodzią na miejsce, na początku musieliśmy wejść 400m po drewnianych schodach, żeby dostać się do wejścia na canopy walkway. Kolejka była bardzo długa i na swoją kolej czekaliśmy ponad 40min. Przejście po kładce to bardzo ciekawe przeżycie, dla niektórych nie było to wyzwanie, Łukasz szedł jak po ulicy i obracał się robiąc zdjęcia. Dla mnie to było wyzwanie, kładka się trzęsła, bujała, a ziemia 40 m pod nogami.
Następnie wchodziliśmy po bardzo stromej górze na sam szczyt mierzący 1300 m. Przy klimacie panującym w Malezji a tym bardziej w dżungli nie każdy wszedł na sam szczyt. Totalnie przemoczeni doszliśmy na szczyt z którego rozciągał się niesamowity widok na dżunglę.
Po powrocie do bazy NKS chcieliśmy kupić bilety na dzisiaj do Cameron, dowiedzieliśmy się jednak, że rozkład który widzieliśmy jest nie aktualny i że dzisiaj żadne autokar nie kursuje. Wszystkie autobusy odjechały o 8 rano. Zostaliśmy zmuszeni zostać tutaj jeszcze jedną noc.
Stwierdziliśmy, że odpuścimy sobie Cameron i jutro o 8 rano udajemy się na wyspę Pulau Perhentian Kecie – razem z Pulau Perhentian Besar ( położone koło siebie) są najwspanialszymi wyspami Malezji z turkusową wodą i białym piaskiem. Podróż zajmie nam 8, 5 godziny. Na wyspie w końcu się porządnie wyśpimy i wypoczniemy:)
Przenieśliśmy się do innego hostelu, trochę lepszego, jednak za cenę pokoju którą tu płacimy (90zł za pokój) w Kuala Lumpur mieliśmy super hostel.
Nie ma kompletnie co robić w tej wiosce, dlatego wieczorem wybraliśmy się na Night Safari. Super 1,5 h wyprawa jeep po dżungli – tak reklamowali to safari. Jednak w rzeczywistości okazało się całkiem czym innym. Jechaliśmy jeepem nie po dżungli, tylko po lesie palmowym po szerokiej drodze. Mijali nas tubylcy na skuterach. Przewodnik desperacko szukał jakiś zwierząt latarką, jednak jak w takich warunkach je spotkać??? Podczas całej podróży widzieliśmy jedno małe ciekawe zwierzątko, a tak to dziką świnię, krowę oraz gołębia.